Updated: 01/07/20 | January 7th, 2020
“Gdzie idziesz?” he asked from the driver’s seat.
“Thingeyri,” I replied. A confused look appeared on the man’s face.
“Thingeyri,” I said again, this time around changing the intonation in my voice.
“Ahh, Thingeyri! Yes, I can take you there!”
Earlier that morning, I’d woken up on one end of Iceland with the goal of heading to the Westfjords, Iceland’s remote northwestern tip that sees few tourists. I’d crossed a stunning bay as I’d took the ferry to Brjánslækur.
From there, I naïvely presumed the bus to Thingeyri would line up with the ferry’s arrival. But, soon after landing, the dockmaster corrected that assumption: there wasn’t a bus until 6:30 p.m.
It was 11 a.m.
Crap, I thought.
I raced to the top of the dock in hopes a automobile would pick me. In Iceland, hitchhiking is common as buses are typically infrequent.
But, as the cars and trucks exited the dock, driving off to complete their journey, none stopped for me. Scores of other people walked toward waiting cars and trucks filled with pals and family and ignored my jutted-out thumb.
Alone, I went into the ferry terminal, ate some soup, and ventured back to the road. To my left was the empty dock and, past that, a vast, tranquil bay that shimmered on this sunny day.
To the right were farms, sheep, and rolling hills. The only sign of human activity was the little red ferry building where, if all else failed, I could stay until the bus came.
Czekałem.
And waited some more.
In the distance, a car.
I stuck out my thumb.
As the automobile passed, the driver looked at me but didn’t slow down.
I waited some more.
A few more cars and trucks passed and I stuck out my thumb and put a smile on my face but they too just drove past me.
Thankfully, it was a beautiful, warm, clear day — the first that entire week. The sun shone brilliantly above, and the sheep grazed in the meadows. Google Maps showed a gas station six kilometers away. There was a crossroads there and I’d hoped I’d have better luck there.
As a meandered to my destination, I marveled at how quiet it was. I was used to the loud cacophony of new York City but here I only heard wind and my footsteps. I was in no rush, and the serenity and calm of my surroundings made the long walk bearable. I passed black sand beaches filled with sheep — even they knew to take advantage of the weather.
When I finally made it to the crossroads, I saw a family eating in the picnic area nearby. maybe they would give me a lift. I made sure to look in their direction often. They observed me. walking additionally up the road, I stuck out my thumb.
They too drove past.
Hours passed. cars and trucks came up the main road. I stuck out my thumb but the motorists shrugged, turned on their blinkers, and headed off in the wrong direction.
I was ready to give up, trudge back to the ferry building, and wait for the bus, but then, like an Icelandic angel descending from heaven in a massive steel cage, Stefan stopped his SUV and picked me up.
I got into his automobile and he drove off like speed Racer. The road was in rough condition, opened only a few weeks ago because of a late winter and cold spring. There was still a lot of snow on the ground. “In the winter, this is all snow and you can’t drive here,” he said waving at the land outside the window.
The road counted on gravel as we whizzed through the mountains. I was jostled up and down as we hit a few potholes, and I closed my eyes as we took turns too fast for comfort, hoping he would notice that and slow down.
Nie zrobił.
But, for all the discomfort, I couldn’t help but stare agape at the landscape that unfolded before me. around me were melting glaciers, with rivers of clear blue water cutting into the snow.
To my left were substantial valleys where waterfalls fell down mountains into rivers and snows disappeared under the summer sun, leaving the growing grass a bright green. On flatter ground, the water pooled into lakes, and travelers stopped to take pictures.
Stefan and I talked a bit. His lack of English and my lack of Icelandic made long conversations difficult but we shared the basics. He was a fisherman from Reykjavik and married with four kids. “Triplets,” he says giving me a “right, I know” look. He was returning to Thingeyri to prepare for another ten days at sea.
During the journey, he pointed out landmarks and searched for the English word to describe them. I assisted him when I could. I’d poorly repeat the word in Icelandic, Stefan would correct me, and I would fail again.
We drove through the mountains into a thick fog. When we could barely see a meter ahead, he slowed down, taking his time to drive the mountain road. As we crept along, I occasionally glimpsed the snow-covered precipices we would careen over if he wasn’t careful. I was relieved Stefan had finally decided to drive with caution.
As we made our waY W dół góry mgła podniosła się i skierował do małego miasteczka przed nami. „Thingeyri”.
Wrzucił mnie do mojego pensjonatu i pożegnaliśmy się-wyjechał na morze, wyszedłem, by wędrować po górach.
Następnego ranka obudziłem się, widząc fiord i góry, wolne od mgły wczorajszego. Gdy wędrowałem po Sandfell Mountain, pomyślałem o Stefanie i jego chęci pomocy nieznajomemu przy drodze. Gdziekolwiek była jego łódź, mam nadzieję, że napełniał ją rybą i wiedział, że gdzieś tam jest samotny podróżnik na wiecznie wdzięczny za to doświadczenie.
Uzyskaj dogłębny przewodnik budżetowy po Islandii!
Chcesz zaplanować idealną wycieczkę na Islandię? Sprawdź mój kompleksowy przewodnik po Islandii napisany dla podróżników budżetowych takich jak ty! Wycina puch znaleziony w innych przewodnikach i dochodzi bezpośrednio do praktycznych informacji, których potrzebujesz. Znajdziesz sugerowane trasy, wskazówki, budżety, sposoby oszczędzania pieniędzy, na uboczu i poza nim, do zobaczenia i moich ulubionych restauracji nie turystycznych, rynków, barów, wskazówek transportowych i wielu innych! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej i uzyskać kopię już dziś.
Zarezerwuj swoją podróż na Islandię: wskazówki logistyczne i sztuczki
Zarezerwuj swój lot
Użyj Skyscanner lub Momondo, aby znaleźć tani lot. Są to moje dwa ulubione wyszukiwarki, ponieważ wyszukują strony internetowe i linie lotnicze na całym świecie, więc zawsze wiesz, że żaden kamień nie pozostaje obrócony. Zacznij jednak od Skyscanner, ponieważ mają największy zasięg!
Zarezerwuj swoje zakwaterowanie
Możesz zarezerwować swój hostel w Hostelworld, ponieważ mają one największe zapasy i najlepsze oferty. Jeśli chcesz pozostać gdzieś niż hostel, użyj Booking.com, ponieważ konsekwentnie zwracają najtańsze stawki dla pensjonatów i tanich hoteli.
Nie zapomnij o ubezpieczeniu podróży
Ubezpieczenie podróży ochroni cię przed chorobą, obrażeniami, kradzieżą i odwołaniem. Jest to kompleksowa ochrona na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Nigdy nie wybieram się na wycieczkę, ponieważ musiałem go używać wiele razy w przeszłości. Moja ulubiona firma oferująca najlepszą usługę i wartość to:
Skrzydło bezpieczeństwa (dla wszystkich poniżej 70)
Zapewnij moją podróż (dla osób powyżej 70)
Medjet (dodatkowe pokrycie repatriacji)
Szukasz najlepszego biznesu do zaoszczędzenia pieniędzy?
Sprawdź moją stronę zasobów, aby uzyskać najlepszą firmę do użycia podczas podróży. Wymieniam wszystkie te, których używam, aby zaoszczędzić pieniądze, gdy jestem w drodze. Zaoszczędzą Ci pieniądze podczas podróży.
Chcesz więcej informacji na temat Islandii?
Pamiętaj, aby sprawdzić nasz solidny przewodnik do miejsca docelowego na Islandii, aby uzyskać jeszcze więcej wskazówek dotyczących planowania!